16 marca 2018

Biskup Paweł Maria Hnilica, przeciwnik watykańskiej polityki wschodniej

Polityczna współpraca papieża Franciszka z komunistycznymi Chinami znajduje bezpośredni precedens w strategii wschodniej Jana XXIII i Pawła VI. W przeszłości, podobnie jak i dzisiaj, Ostpolitik miała swych, zasługujących na pamięć przeciwników. Jednym z nich był słowacki biskup Paweł Hnilica (1926-2006). Chciałbym przypomnieć jego postać, opierając się na osobistych wspomnieniach oraz na szczegółowym studium poświęconym tej postaci. Czekająca na nieodległą w czasie publikację praca wyszła spod pióra profesor Emilii Hrabovec, której chciałbym podziękować za udostępnienie rękopisu.

 

W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy watykańska dyplomacja zaczynała wprowadzać w życie Ostpolitik, w Czechosłowacji – podobnie jak dzisiaj w Chinach – istniały dwa kościoły. Jednym z nich był Kościół „patriotyczny”, reprezentowany przez księży podporządkowanych władzy reżimu komunistycznego, drugim zaś Kościół „podziemny”, wierny Rzymowi i jego Magisterium. Paweł Hnilica, pochodzący z Unatin niedaleko Bratysławy, po wstąpieniu do zakonu jezuitów został potajemnie wyświęcony na księdza (1950), a potem biskupa (1951) przez Roberta Pobożnego (1890-1972), biskupa Rożniawy. Dzięki temu sam mógł wyświęcić 27-letniego Jana Chryzostoma Koreca (1924-2015), biskupa (i przyszłego kardynała), który po dziewięciu latach potajemnej posługi kapłańskiej został aresztowany oraz skazany na dwanaście lat więzienia.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W grudniu 1951 roku, kiedy biskup Hnilica został zmuszony by uciekać z kraju i wyjechać do Rzymu, Pius XII w pełni aprobował sposób działania Kościoła w Czechosłowacji, potwierdzając ważność potajemnych święceń i odrzucając wszelkie porozumienie z komunistycznym reżimem. W orędziu radiowym z 23 grudnia 1956 roku papież stwierdził: „Zresztą po co z sobą rozmawiać, skoro nie ma się wspólnego języka, i jakże byłoby możliwe spotykać się na rozbieżnych drogach, tzn. gdy jedna ze stron uporczywie odrzuca wartości absolutne i zaprzecza im, tak iż wszelka koegzystencja w istocie jest niemożliwa?”.

 

Po śmierci Piusa XII w październiku 1958 roku zmienił się klimat i Agostino Casaroli został głównym protagonistą polityki wschodniej Stolicy Apostolskiej, propagowanej przez Jana XXIII, ale wprowadzonej w życie przez Pawła VI. W owym czasie biskup Hnilica miał okazję spotykać się często z papieżem Montinim i przedstawiał mu różne memoranda, w których przestrzegał go przed złudzeniami, podkreślając, że reżimy komunistyczne nie zrezygnowały ze swojego planu likwidacji Kościoła, a dialog ze Stolicą Apostolską akceptują tylko po to, aby uzyskać jednostronne korzyści, dzięki którym odzyskają wiarygodność wewnątrz i na zewnątrz swoich krajów, nie zaprzestając przy tym swojej antyreligijnej polityki. „Hnilica – pisze Emilia Hrabovec – radził, by nie godzić się na kosmetyczne ustępstwa, domagać się uwolnienia i rehabilitacji wszystkich biskupów, osób zakonnych i wiernych świeckich pozostających nadal w więzieniu oraz skutecznego uznawania wolności do wyznawania wiary, oraz by nigdy nie zgadzać się na usuwanie represjonowanych biskupów, co byłoby najgorszym upokorzeniem dla nich osobiście i dla całego męczeńskiego Kościoła w obliczu zdrajców, wrogów i opinii publicznej. Wygnany biskup obawiał się, że negocjacje toczone bez udziału najbardziej heroicznej części episkopatu [i prowadzące] do zawarcia porozumienia bez żadnych istotnych ustępstw wywołają w katolikach – zwłaszcza najlepszych, którzy mężnie i wiernie opierają się uciskowi – dezorientację i poczucie opuszczenia nawet przez władze kościelne”.

13 maja 1964 roku, w czasie Soboru Watykańskiego II, Paweł VI ujawnił publicznie, że Hnilica jest biskupem – co do tamtej pory utrzymywano w tajemnicy. Ten nowy status pozwolił słowackiemu biskupowi wziąć udział w ostatniej sesji soboru, na której przyłączył się do Ojców Soboru, którzy domagali się potępienia komunizmu. Hnilica oświadczył w auli, że schemat Gaudium et Spes mówi tak mało o ateizmie, że to właściwie „tak samo, jak nic nie powiedzieć”. Dodał, iż wielka część Kościoła cierpi „pod uciskiem wojującego ateizmu, ale nie widać tego w schemacie, który ma przecież dotyczyć dzisiejszego Kościoła”. „Historia słusznie zarzuci nam tchórzostwo i ślepotę za to milczenie – ciągnął mówca, przypominając, że nie mówi abstrakcyjnie, był bowiem w obozie pracy z 700 księżmi i osobami zakonnymi. – Mówię z bezpośredniego doświadczenia i w imieniu tych księży i zakonników, których poznałem w więzieniu i z którymi wzięliśmy na siebie ciężar i niebezpieczeństwo dla Kościoła” (AS, IV/2, ss. 629-631).

W owym czasie biskup Hnilica często spotykał się z Pawłem VI, na próżno starając się odwieść go od Ostpolitik. W lutym 1965 roku arcybiskup Pragi Josef Beran (1888-1969) został uwolniony i przyjechał do Rzymu, gdzie odebrał od Pawła VI nominację kardynalską. Biskup Hnilica ostrzegał papieża, że domniemany sukces dyplomacji watykańskiej był w istocie osiągnięciem reżimu komunistycznego, który wraz z emigracją arcybiskupa pozbył się coraz bardziej nieprzyjemnego problemu międzynarodowego, nie obawiając się przy tym niczego ze strony nowego zarządcy Pragi, uchodzącego za bojaźliwego członka Ruchu Katolickiego Duchowieństwa Pacem in terris.

Uwolniony z okowów komunizmu kardynał Korec wspomina: „Nadzieję pokładaliśmy w Kościele podziemnym, który po cichu współpracował z księżmi w parafiach i kształtował młodych gotowych do poświęcenia się: profesorów, inżynierów, lekarzy, mężczyzn skłonnych zostać księżmi. Ci ludzie pracowali po cichu z młodzieżą i rodzinami; potajemnie wydawali czasopisma i książki. W rzeczywistości Ostpolitik sprzedała naszą działalność w zamian za niejasne obietnice i komunistyczne niepewności. Kościół podziemny był naszą wielką nadzieją. A oni podcięli jego żyły, zniechęcili tysiące chłopców i dziewcząt, matek i ojców i wielu ukrytych księży gotowych do poświęcenia się. […] To była dla nas katastrofa, niemal jakby nas porzucono, zmieciono. Okazałem posłuszeństwo. Był to jednak najbardziej bolesny okres mojego życia. W ten sposób komuniści trzymali w garści publiczną działalność duszpasterską Kościoła”. (Wywiad dla „Il Giornale” z 28 lipca 2000 r.).

W międzyczasie Stolica Apostolska pod silną presją ze strony rządu w Pradze zaczęła ograniczać działalność słowackiego biskupa, a w 1971 roku poprosiła go nawet, aby wyjechał z Rzymu i zamieszkał za granicą. Jak pisze Hrabovec, biskupa dotknęło oskarżenie, że stanowi przeszkodę w negocjacjach, domniemaną przyczynę ciągłego prześladowania Kościoła, a poza tym działa wbrew woli papieża. Hnilica powiedział, że jest gotów opuścić Rzym, ale tylko na wyraźne polecenie papieża lub przełożonego generalnego. Żadna jednak ze stron nie wydała mu takiego nakazu, więc Hnilica pozostał w Wiecznym Mieście i kontynuował swoją działalność, choć skończyły się jego kontakty ze Stolicą Apostolską.

Lata Ostpolitik były zarazem czasem historycznego kompromisu. Kiedy wielu myślało, że opresyjny system komunistyczny jest zamkniętym rozdziałem, a Włoska Partia Komunistyczna świętowała nieznane wcześniej zwycięstwa wyborcze, „niestrudzony biskup próbował przekonać swoich słuchaczy, że reżimy komunistyczne jedynie zmieniły taktykę, sięgając po bardziej wyrafinowane metody, ale nie ustąpiły ani na milimetr od swojego antyreligijnego i antyhumanistycznego programu, a także iż Kościół zobowiązany jest w sumieniu nie przystawać na system komunistyczny i jego legalność, lecz dalej ujawniać jego zbrodnie i stwarzane przez niego zagrożenia”.

Jak ponownie przypomina Hrabovec, „z ewangelicznym radykalizmem głęboko religijnej osoby Hnilica był przekonany, że w dobie ostatecznego opowiedzenia się za Prawdą lub przeciw Prawdzie, za Bogiem lub przeciw Bogu, neutralność jest niemożliwa i ci, którzy nie stają po stronie Prawdy, stają się wspólnikami Kłamstwa, a tym samym są współodpowiedzialni za szerzenie Zła. W tym duchu Hnilica gorzko krytykował prowadzoną przez Zachód politykę dostosowania i ustępstw w negocjacjach z reżimami komunistycznymi, słabość i obojętność zachodnich chrześcijan, za bardzo skupionych na sobie samych, na utrzymywaniu własnego dobrobytu materialnego, a za mało chętnych do zainteresowania się i zaangażowania na rzecz swoich braci i sióstr za żelazną kurtyną i obrony swoich własnych wartości chrześcijańskich. Przywołując znane słowa Piusa XI z lat trzydziestych XX wieku, Hnilica nazwał milczenie polityki, mediów i opinii publicznej – nawet katolickiej – na temat reżimu komunistycznego i prześladowania chrześcijan w bloku wschodnim zmową milczenia, zauważając, że podczas gdy kiedyś mówiło się o Kościele milczenia za żelazną kurtyną, teraz trafniej byłoby używać tej nazwy na określenie Kościoła (Kościołów) Zachodu”.

Biskup Paweł Hnilica był głęboko dobrym, choć czasem naiwnym człowiekiem. Kiedy poznałem go w 1976 roku, zawsze towarzyszył mu sekretarz Witold Laskowski, polski hrabia, poliglota o nienagannych manierach, który z twarzy i potężnej sylwetki bardzo przypominał Winstona Churchilla. Laskowski wyemigrował do Włoch w latach dwudziestych, służył w armii generała Andersa i poświęcił życie walce z komunizmem. Był on kimś w rodzaju „anioła stróża” dla biskupa Hnilicy, pomagał mu radzić sobie z manewrami komunistycznych tajnych służb, które infiltrowały jego otoczenie, korzystając nie tylko z usług licznych agentów, lecz również z pomocy Włoskiej Partii Komunistycznej. Gdyby Laskowski żył, Hnilica nie dałby się w latach dziewięćdziesiątych wplątać pod wpływem intryg masona Flavia Carboniego w aferę związaną z wykupem dokumentów, które miały dowieść niewinności Watykanu w sprawie bankructwa Banco Ambrosiano.

 

Biskup Hnilica był gorącym czcicielem Matki Bożej Fatimskiej, przekonanym, że Jej objawienie było jedną z największych interwencji Boga w historii ludzkości od czasów apostolskich. We wszystkich kontaktach z papieżami powtarzał zawsze, że należy dokonać poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi zgodnie z prośbą Matki Bożej z 13 lipca 1917 roku. Jan Paweł II po dramatycznym zamachu 13 maja 1981 roku swoje cudowne ocalenie przypisał Matce Bożej i postanowił głębiej przestudiować Jej przesłanie. Podczas rekonwalescencji w Poliklinice Gemelli poprosił Hnilicę o dostarczenie kompletnej dokumentacji na temat Fatimy. 13 maja 1982 roku papież udał się na pielgrzymkę do Fatimy, gdzie zawierzył i poświęcił Matce Bożej „tych ludzi i te narody, które tego zawierzenia i poświęcenia szczególnie potrzebują”. Następnego dnia siostra Łucja spotkała się z biskupem Hnilicą w towarzystwie Luigiego Bianchi i Wandy Półtawskiej. Kiedy goście zapytali ją, czy poświęcenie dokonane przez Ojca Świętego jest ważne, widząca wykonała przeczący gest palcem, wyjaśniając, że zabrakło wyraźnej wzmianki o poświęceniu Rosji.

Drugie poświęcenie zostało dokonane przez Jana Pawła II 25 marca 1984 roku na placu św. Piotra przed figurą Maryi Panny, sprowadzoną specjalnie z Portugalii. Nawet tym razem nie padła jednak wyraźna wzmianka o Rosji, a jedynie odniesienie do „ludów, których ofiarowania i zawierzenia przez nas oczekujesz”. Papież napisał do wszystkich biskupów świata, prosząc ich o przyłączenie się. Wśród nielicznych, którzy się zgodzili, był Paweł Hnilica, który – przebywając wówczas w Indiach – zdołał uzyskać wizę turystyczną do Rosji i w tym samym dniu, 25 marca, na Kremlu, ukryty za wielką płachtą „Prawdy”, wymówił słowa poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi.

12 i 13 maja 2000 roku byłem z biskupem Hnilicą w Fatimie przy okazji wizyty Jana Pawła II, który przyjechał dokonać beatyfikacji małych pastuszków, Hiacynty i Franciszka. Nie podzielałem jego nadmiernego optymizmu wobec pontyfikatu Jana Pawła II, ale po dwudziestu pięciu latach znajomości zapamiętałem go jako człowieka wielkiej wiary, który dzisiaj stałby u boku walczących przeciwko temu, co kardynał Zen nazywa „sprzedawaniem Kościoła”.

 

Roberto de Mattei

Corrispondenza Romana, 21 lutego 2018 r.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie