Tomasz Terlikowski krytykuje brak zdecydowania polskich biskupów w sprawie interpretacji adhortacji Amoris laetitia. Jego zdaniem rozstrzyganie w kwestiach najistotniejszych zrzucono na barki spowiedników.
– Wygląda na to, że zamiast jasnej deklaracji w sprawie wierności ewangelicznemu nauczaniu o małżeństwie i rozwodach polscy biskupi wybrali drogę uników i zrzucania odpowiedzialności na szeregowych księży – czytamy w najnowszym numerze „Gazety Polskiej ”.
Wesprzyj nas już teraz!
Tomasz Terlikowski krytycznie wypowiada się w kwestiach braku interpretacji najnowszej adhortacji papieża Franciszka przez polski episkopat. Jego zdaniem zamiast jasnego stanowiska, do wiernych kierowane są „zaskakujące” wypowiedzi bp. Jana Wątroby. Szczególnej krytyce redaktor poddał słowa biskupa o „rozeznawaniu” w sprawach dopuszczenia rozwodników do Komunii.
– Hierarcha przyznał, że słowo „rozeznawanie”, które w Amoris laetita oznacza proces dopuszczania rozmów z osobami rozwiedzionymi w ponownych związkach, ma dość mgliste (…) znaczenie – powiedział dziennikarz. – To właśnie spowiednicy w konfesjonałach będą decydować w sprawie związków. To oznacza, że Kościół czeka „wielka praca, żeby pomóc księżom, bo ostatecznie to spowiednik w konfesjonale będzie decydować”. Aż trudno nie zadać pytania, o czym ma decydować ksiądz? – nie kryje zdziwienia Terlikowski.
Jednocześnie wskazuje, że na barki spowiedników spada zdecydowanie zbyt ciężkie zadanie. Księża w konfesjonale – zdaniem redaktora – mieliby decydować o tym „czy cudzołóstwo jest cudzołóstwem”, „czy wolno cudzołożyć” oraz „czy rozwód jest uprawniony”.
Zdaniem dziennikarza, polskim biskupom zabrakło odwagi, aby „bronić nauczania św. Jana Pawła II i całego Kościoła, a także Ewangelii, więc postanowili zrzucić ten obowiązek na spowiedników…”. Terlikowski wyraził obawy, że w takiej sytuacji doktryna ustanowiona na podstawie słów Jezusa przestanie istnieć, bo „każdy spowiednik będzie sobie sterem, żeglarzem i okrętem”.
Źródło: „Gazeta Polska”
PR