22 lutego 2018

Włochy: zaangażowanie biskupów w debatę przedwyborczą wzmaga antyklerykalizm

(kard. Bassetti. źródło: pixabay.com)

W niedzielę 4 marca we Włoszech odbędą się wybory powszechne, które mogą wynieść do władzy sojuszników partii Silvio Berlusconiego – Forza Italia: Ligę Północną oraz partię Bracia Włosi – Sojusz Narodowy. Rządząca obecnie lewica (Partia Demokratyczna) i Ruch Pięciu Gwiazd – jak pokazują przynajmniej sondaże i nastroje przedwyborcze – stracą grunt pod nogami. Analitycy obawiają się, że włoscy wyborcy nie posłuchają także Kościoła, namawiającego do otwartej polityki wobec imigrantów.

 

W dniu 4 marca Włosi udadzą się do urn, a po ataku na sześciu afrykańskich imigrantów, debata wyborcza w kraju koncentruje się na migracji i roli Włoch jako punktu przybycia dla setek tysięcy migrantów afrykańskich przekraczających Morze Śródziemne.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Włoska Liga Północy obiecuje masowe deportacje imigrantów do Afryki w ramach planowanej radykalnej zmiany polityki migracyjnej, o ile w przyszłym miesiącu wygra wybory. Partia pod wodzą Matteo Salviniego chce także zmusić sądy azylowe do lekceważenia okoliczności podróży migranta, by swobodnie odmawiać prawa do azylu.

 

Nawet lewicowy rząd kierowany przez członków Partii Demokratycznej podjął niedawno – w opinii niektórych polityków i Kościoła – „kontrowersyjne” kroki, by zmniejszyć liczbę przybyszy. Zarzuca im się, że zawarli tajne porozumienia z dżihadystami libijskimi, mającymi uniemożliwić przerzut migrantów do Europy.

 

Z kolei Liga Północna obiecała, że po zwycięstwie zainicjuje program zmuszający około 400 tys. migrantów z Nigerii, Tunezji i Maroka do powrotu do swoich krajów.

 

Analitycy wątpią jednak, by był to realistyczny plan. Ewentualna perspektywa masowych deportacji z Europy wywołałaby zamieszanie w Brukseli. Obecny rząd już wcześniej podejmował próby przyspieszenia wydalania migrantów, ale proces ten jest kosztowny, czasochłonny i skomplikowany wskutek niechęci innych krajów do przyjmowania swoich obywateli.

 

Marco Minniti, minister spraw wewnętrznych zapowiedział, że chce zwiększyć liczbę wydaleń z Italii. W zeszłym roku udało się deportować około 6 tys. 500 osób w porównaniu z 5 tys. 200 rok wcześniej.

 

Sam Berlusconi, który nie może pełnić czwartej kadencji jako szef rządu zapowiedział, że jeśli jego partia wygra w koalicji z innymi ugrupowaniami, postara się, by deportować ponad 600 tys. nielegalnych imigrantów z Włoch.

 

Pod przewodnictwem byłego premiera koalicja partii sprzymierzonych z Forza Italia prowadzi w sondażach, uzyskując około 37-procentowe poparcie. Forza Italia wyłania się jako najpotężniejsza partia w tegorocznej kampanii wyborczej.

 

Jeśli centroprawica uzyskałaby zdecydowaną większość – co jest możliwością, choć daleką od pewności – Berlusconi będzie miał prawo wyboru następnego premiera.

 

Jeśli jednak Liga Północna zyska większe poparcie w ramach koalicji, wówczas premierem zostanie Matteo Salvini, który przyjął hasło kampanii „Włosi najpierw”.

 

W wywiadzie dla brytyjskiego „Guardiana”, Guglielmo Picchi – parlamentarzysta, który typowany jest na ministra spraw zagranicznych lub przynajmniej doradcę ds. polityki zagranicznej w rządzie Salviniego – przyznał, że partia wykorzysta kombinację gospodarczych kar i zachęt, aby przyspieszyć deportację niepożądanych imigrantów. – Nie chcę używać słowa „sankcje”, ale dysponujemy narzędziami ekonomicznymi, które możemy wykorzystać, by wywrzeć presję na kraje, by przyjęły imigrantów z powrotem – mówił. Obiecał, że Liga zwiększy również zachęty, w tym składki finansowe, aby pomóc krajom odebrać imigrantów, którzy zostali uznani za nielegalnych przybyszy we Włoszech. Obejmowałyby one płatności na rzecz zagranicznych konsulatów we Włoszech w celu przyspieszenia procedur biurokratycznych.

 

Picchi zapowiedział także, że Liga zmieni humanitarne zasady azylowe i będzie dążyć do powstrzymania specjalnych sądów przed udzielaniem azylu na podstawie katastrofalnych warunków podróży migranta do Europy. – Przekraczanie Morza Śródziemnego nie powinno być sposobem automatycznego uzyskania ochrony – uważa członek Ligii Północnej.

 

Analityk Riccardo Fabiani studzi zapędy polityków, przekonując, że śmiało składane obietnice dotyczące deportacji, napotkają prawne i dyplomatyczne przeszkody, zwłaszcza ze strony Brukseli.

 

Kwestia migrantów to obecnie najbardziej palące wyzwanie w całej Italii. Każde z ugrupowań przyznaje, że jest to problem. Włochy osiągnęły bowiem pewien poziom nasycenia i nie są w stanie zapewnić nowym przybyszom godnych warunków mieszkaniowych czy miejsc pracy. W końcu wielu rodowitych Włochów nie ma ani jednego, ani drugiego.

 

Bezrobocie wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie, zwłaszcza wśród młodych ludzi. Ponad 30 proc. z nich nie ma pracy, a w niektórych miejscach ten odsetek jest jeszcze wyższy.

 

Mimo to Kościół stale apeluje o przyjmowanie nowych imigrantów, ryzykując swoją reputacją. Papież wielokrotnie wypowiadał się na temat praw imigrantów i wskazywał, że mieszkańcy Italii nie tylko powinni, ale mają obowiązek dbać o prawa przybyszy. Te wypowiedzi duchownych jedynie wzmagają nastroje antyklerykalne.

 

Ostatnio kardynał Bassetti, przewodniczący episkopatu włoskiego, potępił rasizm i wezwał do tworzenia miejsc pracy i stabilności gospodarczej, by zapewnić przybyszom dobre warunku życia. Członek Ligi Północnej, Roberto Calderoli dość niegrzecznie odpowiedział na to wezwanie: – Ponieważ nasi biskupi z prymasem kardynałem Bassettim na czele nadal wzywają do przyjmowania imigrantów, mimo że napływają przybysze ekonomiczni, a nie uchodźcy, jak pokazuje minimalny procent zaakceptowanych wniosków, zadaję sobie pytanie: dlaczego sam Watykan nie wita ich u siebie i nie daje dobrego przykładu?

 

Kardynał Bassetti ubolewał także nad obniżającymi się standardami włoskiej debaty politycznej, porównując obecną sytuację Italii z sytuacją z 1938 r., kiedy Włochy wprowadziły antysemickie przepisy rasowe w niemieckim stylu. Kardynał tym porównaniem dolał oliwy do ognia.  

 

Zbliżające się głosowanie odbędzie się zgodnie z nową ordynacją wyborczą, która faworyzuje tworzenie wielopartyjnych koalicji. Ze względu na sposób, w jaki prawo wyborcze faworyzuje koalicje oraz fakt, że żadna ze stron wydaje się nie być w stanie uzyskać 40 procent głosów, trudno jest przewidzieć, kto po wyborach będzie rządził we Włoszech.

 

W ostatnich sondażach prym wiedzie prawicowa koalicja Silvio Berlusconiego, ale nie osiągnie ona absolutnej większości. Duża część elektoratu jeszcze nie zdecydowała się, na kogo oddać głos.

 

Źródło: guardian.co.uk, thelocal.it, catholicherald.co.uk

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 104 655 zł cel: 300 000 zł
35%
wybierz kwotę:
Wspieram