7 grudnia 2017

Zmiana premiera w rządzie Kaczyńskiego

(fot. Adam Chelstowski/FORUM)

Zmiana warty na stanowisku premiera stanowi niepokojącą zagadkę. W związku z nią można postawić dwa podstawowe pytania: dlaczego Beata Szydło musiała odejść oraz co skłoniło Jarosława Kaczyńskiego do postawienia na Mateusza Morawieckiego.

 

Premier Szydło z pewnością wielu wyborcom PiS kojarzyć się będzie ­z obrazem ciężko zapracowanej Polki, niebojącej się żadnych wyzwań i nieposiadającej ­kompleksów w kontaktach z bogatszymi i wiele bardziej wpływowymi sąsiadkami i sąsiadami. Im szczególnie trudno będzie wytłumaczyć powody, dla których ciesząca się ogromnym zaufaniem społecznym Beata Szydło została pozbawiona stanowiska szefa rządu. O tym jednak, jakie racje przeważyły szalę, można tylko spekulować. Wieczorna decyzja komitetu politycznego PiS – choć zapowiadana od jakiegoś czasu – jest na tyle zaskakująca, że właściwie niemal każda z odpowiedzi na pytanie o powody wydaje się równie prawdopodobna. Zatem oto tylko kilka z możliwości:

Wesprzyj nas już teraz!

 

Beata Szydło mogła odejść z powodu zbliżającego się kryzysu gospodarczego czy wielkiego przesilenia w polityce światowej, z którym zdaniem prezesa nie zdołałaby sobie poradzić. Być może rządzący posiadają na ten temat wiedzę, którą nie dzielą się z Polakami. To tłumaczyłby to dość nagłe wezwanie do skoncentrowania się na gospodarce i w konsekwencji przekazanie steru ekonomiście. Bo czy mamy uwierzyć, że zdaniem Jarosława Kaczyńskiego sprawy ustrojowe, wewnętrzne, naprawdę zostały już całkowicie uporządkowane? Że uznał za załatwione wszystkie sprawy związane z ochroną Polski i Polaków przed zakusami propagatorów lewackiej agendy?

 

Jednak równie dobrze premier mogła paść ofiarą wewnętrznych gier partyjnych i tarć na odcinku Nowogrodzka – Pałac Prezydencki. Jednak potwierdzenia tej tezy będzie można dopiero szukać po ogłoszeniu składu rządu Mateusza Morawieckiego. Może on dla niejednego sympatyka PiS okazać się szokujący, gdyby zabrakło w nim Antoniego Macierewicza, czy Zbigniewa Ziobry. Niemożliwe? Cóż, wydaje się, że to co jeszcze wczoraj można było uznać za political fiction, dziś – po dymisji premier Szydło – już tak nieprawdopodobne nie jest.

 

Politycy PiS wiele mówią dziś o „zmianach na arenie międzynarodowej” i ogólnie o „zmianie sytuacji”. Nie sposób nie zadawać pytań – czy nie jesteśmy świadkami wymiany pani premier na kogoś, kto mniej będzie stawiał się komuś z zagranicy? Albo lepiej dogadywał się z przywódcami państw, z którymi zamierzamy zawrzeć jakieś strategiczne umowy? Brak wyjaśnienia decyzji szefa PiS będzie mnożyć tego typu spekulacje.

 

W takich okolicznościach trudno też nie zadać pytania, co zmiana na stanowisku premiera oznaczać będzie dla kwestii palących dla katolików – choćby w sprawie ochrony życia. Deklaracje byłej premier o konieczności usunięcia przesłanki eugenicznej, które padły w środę w Telewizji Trwam, już we czwartek nie brzmią przecież tak przekonująco. Dziś dowiedzieliśmy się także, że Trybunał Konstytucyjny rozpoczął procedowanie wniosku złożonego w tej sprawie przez posła Bartłomieja Wróblewskiego w imieniu 107 posłów, którzy podpisali się pod skargą. To wszystko stawia pod wielkim znakiem zapytania dalsze prace na projektem „Zatrzymaj Aborcję”, który wraz z ponad 830 tysiącami podpisów został złożony niedawno w Sejmie. „Zamrażarka” parlamentarna stanowi przecież skuteczną broń w walce z niechcianymi pomysłami, z którymi nie wiadomo, co zrobić…

A co stanie się z wciąż procedowanym przecież projektem ustawy zakazującej handlu w niedzielę? Wszak wicepremier Morawiecki określał te kwestie „problemem niepierwszorzędnym” i długo optował za wprowadzeniem – na stałe – jedynie dwóch niedziel wolnych od handlu.

 

Niewiele wiadomo też o przekonaniach światopoglądowych ministra Morawieckiego. Czy będzie w stanie na przykład sprzeciwić się wielkim możnym tego świata i choćby na to wypowiedzieć wreszcie konwencję antyprzemocową?

 

Spekulacje i pytania będą towarzyszyć nam przez najbliższe miesiące – wydaje się jednak, że prawdziwe powody odejścia Beaty Szydło i objęcia fotela premiera przez Mateusza Morawieckiego zna chyba tylko prezes PiS. Jedno jest pewnie: będzie musiał się postarać, aby przekonać swój elektorat do racji stojących za tą decyzją. Bo jak wytłumaczyć odwołanie cieszącej się dużym zaufaniem opinii publicznej premier, o której olbrzymich sukcesach każdego dnia informowały media publiczne?

 

Bardzo ciekawe, w jaki sposób Kaczyński zamierza przekonać wyborców PiS, że lepszym kandydatem na szefa rządu jest doradzający niegdyś Donaldowi Tuskowi były bankowiec?

 

Łukasz Karpiel

 

 

 

 

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie