Jadą w interesach ciężarówką przez Hesję Nadreńską. We dwóch: gospodarz z Erlenhofu, rolnik z pięknym gospodarstwem i brzydkim długiem na grzbiecie oraz jego świeżo najęty parobek, pan Nikt, człowiek będący tajemnicą dla samego siebie – jakby Jason Bourne, tylko że z tajemnicą zupełnie niepachnącą niczym. Jest rok 1930, Nadrenia już jest „niczyja”, opuściły ją wojska francuskie, pilnujące powersalskiej demilitaryzacji tego regionu – a Hitler pośle tu swe bataliony dopiero za sześć lat, w pierwszej próbie sił ze zmęczoną Europą.
Jadą przez pola i miasteczka, zatrzymują się u znajomych, trochę rozmawiają ze sobą i ze spotkanymi. Jadą tak, jak im kazała autorka – są bowiem bohaterami w fabule Drogi przez moczary, ekspresjonistycznej powieści Elisabeth Langgässer, jednej z najciekawszych pisarek tegoż czasu, natychmiast po tym utworze (wydanym w roku 1936) uciszonej przez hitlerowską cenzurę.
Gospodarz i pomyleniec oraz wszyscy spotykani przez nich w drodze są więc słowami wypowiadanymi wewnątrz onirycznej opowieści, która idzie pod powierzchnię sztafażu współczesności, w dalszą historię – ale przecież i w przyszłość. Przyszłość wskazywaną z wyjątkowo dobrą intuicją. Jest to opowieść o tym świecie ludzkim, który w kolejnych fazach – od szarż Gustawa Adolfa do rzezi pierwszej wojny światowej – pozbawiony swoich naturalnych i historycznych punktów orientacyjnych, punktów oparcia, staje się taką niby neutralną „strefą niczyją”, w której jedni żyją bez świadomości tego, kim są, a drudzy – z coraz większym pragnieniem, by nareszcie ktoś przyszedł i wszystko stworzył na nowo.
Powyższy tekst jest tylko FRAGMENTEM artykułu opublikowanego w magazynie "Polonia Christiana".
Copyright 2020 by
STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
IM. KS. PIOTRA SKARGI