Miałem niedawno koszmar, z którego wciąż trudno mi się całkowicie otrząsnąć. Samo jego wspomnienie
wywołuje uczucie lęku i kładzie na sercu kamień, spod którego trudno się wydostać.
Śniła mi się wielka zaraza, która w ciągu paru miesięcy ogarnęła cały świat, napełniając niemal wszystkich paraliżującym strachem. Ale właściwie do końca nie było wiadomo, czy bardziej ogarniała świat zaraza, czy rozszerzająca się lotem błyskawicy wieść o niej. Czy bardziej zabójczy był tajemniczy wirus, czy raczej histeria nim wywołana?
Strach opanowywał całe narody i kolejne kraje, a w miarę jak się rozszerzał, stawał się dla społeczeństw mechanizmem samonakręcającym. Największe żniwo zbierał tam, gdzie dotychczas ludzie żyli tak, jakby nigdy nie mieli umrzeć. Paniczny strach podsycały media krzyczące o każdym kolejnym przypadku zakażenia i (wielokrotnie mniej licznych) przypadkach śmierci wiązanych z wirusem. Wszystkie serwisy informacyjne wzniecały paraliżującą grozę. W społeczeństwach dotychczas przeświadczonych, że żyją w najbezpieczniejszych i najmądrzejszych czasach, zapanowało przerażenie. Jednocześnie te same media, które bezlitośnie bombardowały opinię publiczną komunikatami o wzrastającej gwałtownie skali niebezpieczeństwa i konieczności zastosowania coraz drastyczniejszych samoograniczeń, wzywały do zachowania spokoju i nieulegania panice.
Powyższy tekst jest tylko FRAGMENTEM artykułu opublikowanego w magazynie "Polonia Christiana".
Copyright 2020 by
STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
IM. KS. PIOTRA SKARGI